Tajlandia to moja pierwsza egzotyczna podróż. Z perspektywy czasu wiem, że najlepsza. Gęste, gorące powietrze, zapach kwiatów i gotującego się ryżu, turkus wody i biały piasek, tego się nie zapomina. Polecieliśmy z Monią i Dominikiem na Koh Samui, czyli wyspę kokosowych drzew. To trzecia co do wielkości tajska wyspa w Zatoce Tajlandzkiej, gdzie turystyka na wielką skalę dopiero się wkradała. Kiedy chcę być gdzieś indziej, przywołuję obrazy z wysp tajlandzkich i marzę, że znów tam jestem. Choć nasze wakacje wypadły w sierpniu, deszcze monsoonowe nas nie dopadły i spokojnie korzystaliśmy z kąpieli morskich i słonecznych. Najbardziej rozwiniętą i obleganą plażą jest Chaweng i tam też stacjonowaliśmy w bambusowych chatkach tuż obok plaży.
Lotnisko na Koh Samui jest fantastyczne. Oto terminal, gdzie oczekiwaliśmy na lot.
Główna ulica, tętniąca życiem 24 h/d
Trąbienie nie ustawało
Skuterki i bazarki, nieodłączny element krajobrazu
W Tajlandii trudno uniknąć plażowego życia. A to jest bujne, gdyż całe życie turystyczne tu się koncentruje. Jemy na plaży odpoczywamy na plaży, kupujemy na plaży, ja robiłam tatoo na plaży Generalnie nie za dużo trzeba się ruszać, bo sprzedawca na pewno podejdzie. I to jest właśnie relaks.
Masaż tajski, bezcenny
Plażowanie na Chaweng Beach
Piaseczek
Sprzedawcy wszystkiego „ćip, ćip today”
Nigdy nie byli zmęczeni
Wędzony kurczak na ostro, mistrzostwo świata w grillowaniu;-)
Tak się leżakuje po dniu spędzonym na…plaży;-)))
Na Koh Samui jest egzotycznie i ciekawie. U licznych tour operatorów można wykupić całodzienne wycieczki objazdowe po wyspie, safari lub wybrać się na nurkowanie z fajką. Choć moja fotka z małpą wszystkim się podoba i wywołuje duże uśmiechy, małpki były tresowane i uwiązane na łańcuchach, by dla potrzeb turystów, takich jak my, pozować i skakać na gwizdnięcie. Trochę smutne.
Modelowa małpa
Starość
Słodziaki
Na uwięzi
W Tajlandii po raz pierwszy jechałam na słoniu, przyznaję, dla rozrywki. Okrucieństwo wobec tych zwierząt jest mrożące krew w żyłach, i choć mój słoń wygląda na szczęśliwego, otrzymał wiele batów od swojego pana. Postanowiłam też, że już nigdy w życiu tego nie zrobię.
Na wyspie istnieje wiele świątyń, zarówno buddyjskich, jaki i hinduistycznych. W jednej z nich można podziwiać zmumifikowane ciało siedzącego mnicha buddyjskiego, który zmarł prawie 30 lat temu.
Wat Khun Aram
Boginie…
Na południowym krańcu wyspy można tez podziwiać także takie ‚cuda’ natury. Związana jest z nimi legenda, która głosi, że małżeństwo o imionach – Ta Kreng (dziadek Kreng) i Yai Riem (babcia Riem) żyło wraz z synem w tutejszej prowincji. Kiedy syn dorósł, zdecydowali, że czas, by się ożenił. W tym celu, popłynęli do okolicznej prowincji, by prosić o rękę pewnej dziewczyny. W czasie morskiej podróży, ich łódź została porwana przez sztorm, a oni zmarli na morzu, przemieniając się w skały, jak dowód dla rodziców dziewczyny, o ich prawdziwych intencjach. A skały stoją do dziś.
Hin Ta, czyli dziadek
Hin Yai, czyli babcia
Najbardziej kolorową na wyspie świątynią jest zapewne Wat Plai Laem, z ogromnym osiemnastoramiennym posągiem Buddy, górującym okazale na środku jeziora, wypełnionego głodnymi rybami.
Różowy Buddha
Medytacje;-)
Największym i najbardziej spektakularnym, widocznym z kilku kilometrów jest 12 metrowy złoty posąg Buddy, znany jako The Big Buddha, który został wybudowany w 1971 r.
Wielki Budda jest naprawdę wielki
Widoki z Buddy
Najwspanialszym miejscem jakie widziałam w Tajlandii jest park narodowy Ang Thong National Marine Park, składający się z 42 rożnej wielkości i różnego kształtu wysepek. Każda z tych wapiennych wysp pokryta jest egzotyczną roślinnością i zamieszkana jest przez niezwykłe gatunki ptaków, małpy, kobry i żaby. W parku można wypożyczyć kajak, by popływać po licznych zatoczkach i jaskiniach, a także można udać się na nurkowanie lub wylegiwać na plażach, pokrytych białym gorącym piaskiem.
Dojazd do parku szybką łodzią motorową
Raj na wyciągnięcie ręki – wyspa „matka” Ko Mae Ko
I ten kolor wody…
Widoki zapierające dech w piersiach;-)
Raj na ziemi
Szmaragdowe jezioro – Thale Nai
Gorący dzień zakończył się burzą
Łodzią można tez popłynąć na maleńką wyspę Koh Tao i Nangyuan resort, które są nurkowym rajem. Na zwiedzanie brakło czasu, bo rafy koralowe zajmowały mnie bardziej niż cokolwiek innego. Po kilku godzinach nurkowania z fajką, wciąż nie miałam dość podwodnego świata. No, ale w końcu po to tu się przyjeżdża.
W telegraficznym skrócie, Tajlandia to także:
Pyszne jedzenie
Kąpiele w wiadrze
Lokalne występy
Tańczące małpy
Pokazy ogni
Wodospady
Restauracje z szykowną obsługą
Gady, wrrrrr
Zakupy
Safari
Odpływy
ach…szkoda gadać…
i dużo, dużo więcej.
A na koniec wycieczki, wizyta w jednym z największych azjatyckich miast i stolicy Tajlandii – w Bangkoku. Pełna nazwa stolicy oznacza: Miasto aniołów, wielkie miasto, wieczny klejnot, niezdobywalne miasto boga Indry, wspaniała stolica świata wspomaganego przez dziewięć pięknych skarbów, miasto szczęśliwe, obfitujące w ogromny Pałac Królewski, który przypomina niebiańskie miejsce gdzie rządzi zreinkarnowany bóg, to miasto dane przez Indrę, zbudowane przez Wisznu.
Od razu piszę, że Bangkok nas zmęczył, bo takiego ruchu ulicznego nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji doświadczyć. Skutery, skutery, skutery, spaliny, spaliny, gigantyczne centra handlowe, nieznający drogi tuktukarze, uliczne jedzenie i olbrzymi, kiczowaty, chaotyczny Pałac Królewski.
Kciuki w dół,bo Bangkok nas sponiewierał. Po wyspach, to nie był najlepszy pomysł, ale miał swój urok!
Zatłoczony Pałac Królewski
Leżący Budda – Wat Pho
I na koniec moja ulubiona fotka. Taka właśnie jest Tajlandia, kolorowa, egzotyczna, gorąca i warta odwiedzenia!
W tajskim kraju było po prostu bajecznie;-)
Tajlandia, Sierpień 2006
52.339161
-6.460125
Read Full Post »