Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for the ‘Inwa’ Category

Luksusowym autokarem z Yangonu jadę do Mandalay. Mimo, że mogę jechać autobusem nocnym i oszczędzić na noclegu, wybieram dzienny, bo chcę sobie pooglądać pejzaż za oknem. Przyklejam nos do szyby, a tu nic! Trochę krzaków i drzew , generalnie bezludzie. Z nudy przesypiam te 8 godzin. W Mandalay na dworcu autobusowym jak w ulu. Biorę taksówkę motorowa i pedze 15 km do centrum. To mi wystarcza, by podjąć decyzję o nie zwiedzaniu miasta. Smog i kurz, i labirynt zatłoczonych ulic plus 40 stopniowy upał – nie , dziękuje. W Mandalay hotelowy szok cenowy. Za 12 dolcow mam najgorszy pokój na całej trasie. Nawet w Indiach było lepiej. Następnego dnia wybieram się zwiedzić okolice miasta. Wynajmuje skuter z kierowcą i cały dzień bujam się po wioskach.
Pierwsza jest Amarapura, czyli miasto nieśmiertelności. Tutaj w klasztorze Maha Panafon Kyaung codziennie ponad tysiąc mnichów buddyjskich ustawia się w długim rzędzie po swój poranny posiłek. Speszeni obecnością turystów i skierowanych w nich aparatów, spuszczaja wzrok i z pokorą, powoli przesuwają się w kolejce, by zniknąć w drzwiach jadalni. Są to młodzi chłopcy, którzy przywdziewaja szafranowe szaty i odbywają nowicjat. Każdy mężczyzna, wyznawca buddyzmu w Mjanmarze, jest zobligowany do wstąpienia na kilka tygodni do klasztoru przynajmniej dwa razy w życiu. Pierwszy raz po dziesiątym roku życia, drugi po dwudziestym. Wszystkie rzeczy, jakie posiada mnich, muszą być podarowane, a są to: zestaw trzech szat, maszynka do golenia, kubek, filter do wody, parasol i miska na jałmużnę. Codziennie rano, w całym kraju, można zobaczyc mnichów zbierajacych ryż i jedzenie (pieniądze też biorą ), co jest traktowane przez ofiarodawców jako spełnienie dobrego uczynku.
image

image

image

image

image

Następnie jadę do Sagain zobaczyć buddyjska świątynię na wzgórzu. Nie zachwyca mnie wcale. Widok na wzgórzu byłby niezły , gdyby nie unoszacy sie w powietrzu upal. Taki właśnie jest birmanski krajobraz -białe i złote czubki świątyń królują nad okolicą.

image

Kolejną wioską, która odwiedzam jest Inwa. Tutaj przy rzece zostaję zaatakowana przez dzieci sprzedajce koraliki. Prawdziwi profesjonaliści ! Po krótkiej przeprawie łodzią na drugi brzeg rzeki, znajduję się w wieku XIX. Żeby obejrzec okolicę można wynająć bryczką konną. Wiem z rozmów, że większość turystów jest zachwycona tymi bryczkami i wynajmuje je na kilka godzin jako największą atrkacje w Birmie. Ale ja dziewucha z Siewierza…. Bryczka, ale o co tyle halasu ? Okazuje się jednak, że świątynie są tak rozsiane po okolicy , że nie obejde i ostatecznie też jadę bryczką. Cena wywoławcza 6000 kjatow, zaplacilam 2000 po długim targu.
image

image

image

I na koniec dnia mój kierowca zawozi mnie jeszcze raz do Amarapury. Tutaj bowiem znajduje się najdłuższy na świecie most z drzewa tekowego –U Bień’s Bridge. Liczący aż 1200 m i 200 lat most rozciaga sie nad plytkim jeziorem Taungthaman i jest w całkiem dobrej kondycji, pomimo setek ludzi, którzy codziennie nim przechodzą.
image

image

image

Mandalay i okolice, 1-3 Kwietnia 2013

Read Full Post »