Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for the ‘Pushkar’ Category

Po powrocie z Ranakpur, spedzam jeszcze kilka godzin w Udaipurze, pakuje sie, jem kolacje i w droge. Mam nocny pociag do Ajmeru, skad pojade dalej autobusem do Puszkaru. Los chcial, ze moja prycza w pociagu jest zaraz przy wyjsciu, i niezle mnie przewiewa w nocy. Kiedy wysiadam o 4 rano na stacji w Ajmerze jest ciemniutko,a na zewnatrz przed budynkiem dworca  pala sie male ogniska wokol ktorych siedza zgromadzeni ludzi. Jest zimno. Indyjczycy nie nosza  kurtek, za to wszyscy, mezczyzni i kobiety, owijaja sie wielkimi szalami lub kocami. Niezly widok! Po godzinie na dworcu, jade riksza na przystanek autobusowy skad zapakowany na maksa autobus (jest 5 rano) zabiera mnie do Puszkaru. Po pol godzinie wysiadam w miasteczku.Jest cicho i glucho. Wchodze do pierwszego hotelu, ktory zauwazam. Pan mowi zaspanym glosem, ze ma wolny pokoj. Nie ogladam, po prostu ide tam, wyjmuje spiwor, zdejmuje buty i w calym opakowaniu wskakuje i zasypiam. Kiedy budze sie kilka godzin pozniej i wychodze przed hotel, slonce swieci, a wokol indyjski gwar szybko mi przypomina gdzie jestem. Pije herbatke z imbirem, cytryna i miodem, moj ulubiony trunek w Indiach, zbieram sily i ide na miasto. Uliczki w miasteczku sa                                   waskie i mocno zaludnione lokalnymi, ktorzy sprzedaja,co tylko moga. Kiedy docieram do centrum turystycznego, skupionego wokol ghatow, czyli schodow prowadzacych do wody, atakuja mnie dzieci proszace o pieniadze lub placek ciapati. Sa brudne, wlosy maja potargane, a oczy maja zywe i dobrze wiedza, co powiedziec. Nastepnie cyganki prosza bym zrobila im zdjecie, oczywiscie pozuja za pieniadze. Kiedy wchodze na pierwszy ghat zostaje zaatakowana przez braminow, ktorzy wciskaja mi kwiatek w reke i kaza isc do jeziora wrzucic, bo taki tu jest rytual. Nie zdazylam sie nawet  rozejrzec dookola, a juz mam sto kwiatkow w rece i krzycza na mnie ze musze isc juz, juz, juz. A ja to se chcialam usiasc, popatrzec na ghat i wiernych, pokontemplowac… Poslusznie ide do jeziora i wrzucam kwiatka, ale to nie koniec. Teraz  musze odprawic ich rytual, powtorzyc slowa mantry, wrzucic kolejne  kwiatki do wody, wziac w rece kokosa, a potem zaoferowac kwote pieniezna, ktora chce podarowac braminom.  Wszystko dzieje sie blyskawicznie. Kiedy dochodzi do wersu z pieniedzmi – zacinam sie, nie powtarzam slow, co spotyka sie z niezadowoleniem pana ksiedza. Mowie mu, ze moge mu dac 100 rupii, a on na to, ze to za malo, wiec mowie, ze wiecej nie mam. Obrazil sie i odszedl. Potem inni przychodza i cos tam nad moja glowa pomstuja. Wychodze z ghatu zdegustowana. Wzielam udzial z braminskim rytuale wbrew sobie i jeszcze mi sie dostalo,ze za malo chcialam dac datku,ktory nota bene jest  dobrowolny. O ludzie. W Puszkarze sa 54 ghaty, wiekszosc z nich funkcjonuje na tej samej zasadzie. Wykorzystywanie naiwnosci turysty dopracowano tu do perfekcji. Przez dwa dni pobotu w Puszkarze, kiedy tylko szlam w okolicy ghatu, zaraz pojawial sie pan, ktory wyciagal kwiatek z kieszeni i wrecz rozkazujacym tonem kazal isc do jeziora wrzucic. Takim to sposobem caly magnetyzm Puszkaru,o ktorym trabia w przewodniku i na stronach internetowych, prysnal jak banka mydlana. Drugiego dnia, kiedy pilam herbatke, jakas starsza pani zawowlala mnie ruchem reki i pozwolila zrobi zdjecie ghatu, tak po prostu, ludzka zyczliwosc. Wieczorem w hotelu, rozmawialam z wlascicielem o braminach i o tym, w jak sposob sie to wszystko odbywa. Pan Hindus powiedzial, ze wie, ze bramini stosuja te dziwne sposoby wyludzenia pieniedzy i dotyczy to wyznawcow innych religii, nawet jego jako Hindusa. Smutna rzeczywistosc. Zeby uciec od tych wszystkich naganiaczy, drugiego dnia poszlam do swiatyni Saraswati, ktora znajduje sie na niewielkim szczytcie okolo 800 m. n.p.m. Stad roztacza sie widok na Pushkar i okolice. Pusto, malpy i trzech turystów.
image

image

image

image

image

image

Pushkar, 3-4 Stycznia 2013

Read Full Post »